Ciasto mocno kawowe

Sabich, czyli smaki Izraela. Trochę słońca w tej smutnej rzeczywistości.


Raczej nikt nie szuka wśród przepisów kulinarnych przemyśleń polityczno-filozoficznych, ale tak się składa, że kiedy wyrabiam ciasto lub kroję składniki moje myśli uciekają do tego, co dzieje się w naszym kraju. Nie da się o tym nie myśleć. Zamierzałam napisać Wam o tym, jak bardzo jestem zła, że rząd po cichutku, ukrywając się za pandemią, odbiera nam kobietom prawo do decydowania o nas samych, ale skasowałam cały post. Wszystkie jesteśmy wściekłe, ale na złość jest miejsce w realu. 

Naiwnie wierzę, że po burzy wyjdzie słońce i dlatego, by nie zwariować wspominam fajne podróże i planuję kolejne. Nie narzekam, że w tej chwili podróżowanie niesie ryzyko - moje ukochane Jeseniki przecież nie znikną, północ nie przeniesie się na południe, a Ziemia nie przestanie obracać się wokół Słońca. Uzbrajam się w cierpliwość. 

Jakie będzie podróżowanie w czasach pandemii? Z pewnością inne i ostrożniejsze: w maseczkach, z dezynfekowaniem rąk na każdym kroku i z zaświadczeniem o negatywnym wyniku testu. Popularniejsze stanie się podróżowanie na krótsze odległości własnym transportem, odkrywanie lokalnych atrakcji i docenianie własnego kraju. My już zaczęliśmy: w tym roku po raz pierwszy byliśmy Pieninach, odwiedziliśmy również Kaszuby i wróciliśmy zachwyceni! 

Pandemia raczej nie zniknie szybko, więc trzeba się dostosować, a w przypadku dalszych podróży liczyć się z możliwością obowiązkowej kwarantanny. Niestety nie będzie już tak łatwo jak kiedyś... 

Marzy mi ponowna podróż do Izraela, bo tyle tam jeszcze do zobaczenia i do zjedzenia też! Ten kraj to raj dla wegetarian. Nigdzie indziej nie znajdziecie tak pysznych i cudownie przyprawionych dań roślinnych, którymi rzeczywiście się najecie. Te smaki, aromaty, kolory, faktury! Tam nawet w najgorszej budzie podają jedzenie godne cesarskiego stołu! Choćby taki sabich - fastfood dostępny w wielu miejscach, jest po prostu poematem na cześć łączenia i komponowania prostych składników, z których otrzymujemy zaskakująco i niemożliwie dobre danie. 

Na Frishman Street w Tel Avivie jest najlepszy w mieście lokal, w którym serwują sabich. Polecają go mieszkańcy, turyści, blogerzy. Nie mogliśmy tam trafić, bo lokal to za dużo powiedziane - to coś w rodzaju okienek z fastfoodem w budynku obudowanym rusztowaniem. Nie wiem, czy trwał tam remont, czy może budynek był zabezpieczony w ten sposób przed zawaleniem się. Nie ma to wpływu na sabich. Ten klasyczny fastfood składa się z pity, smażonego bakłażana, jajka na twardo i pokrojonych w kostkę zielonych ogórków i pomidorów oraz cebuli. Nic szczególnego? Nic bardziej mylnego - o wyjątkowym smaku całości stanowią bowiem dodatki: hummus, sos z tahiny, pikantny schug i świeża kolendra. No i jajka - gotowane są w łupach od cebuli i w przyprawach (liść laurowy, ziele angielskie, goździki, pieprz, sól, olej), nadtłukuje się im skorupkę i dzięki temu przechodzą aromatem przypraw i zmieniają kolor na brązowy. W izraelskim sabichu nikt ich tak ładnie nie układa w plasterki jak na moim zdjęciu. Uwielbiam jajka na twardo i kiedy zobaczyłam, co z nimi robi chłopak przygotowujący mój sabich zawyłam w środku. Chłopak wyłowił z pojemnika brązowe jajko, wrzucił je w całości do pity i szybciutko rozgniótł szczypcami na małe kawałki. Żadnych plasterków. Do przygotowania sabicha możecie użyć gotowej pity (trzeba ją podgrzać przed podaniem), możecie też upiec własną.

Sabich, izraelski fastfood

pita (4 sztuki)

250 gramów mąki

12 g świeżych drożdży

150 ml wody 

pół łyżeczki cukru

1 łyżeczka soli

1 łyżka oliwy z oliwek 

Do garnuszka wlać wodę, dodać drożdże, cukier - wymieszać aż drożdże się rozpuszczą. Do dużej miski wsypać mąkę, dodać rozpuszczone drożdże, oliwę i sól. Wyrobić ciasto. Miskę z ciastem przykryć ściereczką i odstawić na 45 min do wyrośnięcia. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia, wyrośnięte ciasto podzielić na 4 części, z każdej uformować kulkę i ułożyć na blaszce. Odstawić do wyrośnięcia na pół godziny. Nagrzać piekarnik do 250 stopni Celsjusza. Każdą kulkę rozwałkować na okrągły placek o grubości 0,5 cm. Piec przez ok. 8 minut. Rozciąć jeszcze ciepłe pity wzdłuż jednej strony, by powstała kieszonka na nadzienie.

Nadzienie

1 średni bakłażan

4 jajka i przyprawy (1 listek laurowy, 4 goździki, 3 kulki ziela angielskiego, 3-4 ziarenka pieprzu, sól, 2 łyżki oliwy, dwie garści łupin z cebuli) 

ogórek

2 pomidory

1 czerwona cebula

5 łyżek tahini

5 łyżek soku z cytryny

hummus (gotowana ciecierzyca, oliwa, tahini, sok z cytryny, czosnek - kliknij po przepis)

schug (papryczki chili, kolendra, kmin rzymski, czosnek, oliwa - kliknij po przepis)

świeża kolendra

Gotujemy jajka na twardo w łupinach cebuli z wymienionymi przyprawami. Gdy już się ugotują nadtłukujemy lekko skorupki i gotujemy jeszcze przez ok. 10 min, by białko nabrało brązowej barwy. Obieramy i rozdrabniamy za pomocą widelca. Bakłażana kroimy wzdłuż na plastry. Zasypujemy je solą i odstawiamy na 20 minut aż puszczą goryczkę. Opłukujemy plastry bakłażana z nadmiaru soli, osuszamy. Smażymy na oliwie lub grillujemy na patelni grillowej. Ogórek i pomidor kroimy w kostkę, cebulę w cienkie plasterki. W osobnej miseczce mieszamy tahini z sokiem z cytryny. Przygotowujemy hummus oraz pikantny schug, siekamy kolendrę. Każdą pitę smarujemy w środku hummusem, wykładamy plastrami bakłażana, dodajemy pokruszone jajka, schug, ogórka i pomidora, cebulę, polewamy sosem z tahini i posypujemy kolendrą.

I gotowe. A teraz usiądźcie sobie wygodnie i wyobraźcie sobie, że siedzicie przy telavivskiej ulicy: słychać radosny gwar rozmawiających głośno ludzi, szum samochodów, głośne klaksony. Jest ciepło, a może nawet upalnie, od morza czuć delikatny zapach soli. Nad głową szumią wam zielone, wysokie drzewa, które ku waszemu zdumieniu okazują się fikusami benjamina. Tak tymi, które rosną u was w domu w doniczce! Możecie przegryzać wasz sabich pysznymi, żółtymi piklami - kliknij po przepis. Pięknie jest, prawda? Acha, czujecie na sobie dość natrętne spojrzenie - to kot, który rozłożył się pod drzewem, przygląda się wam intensywnie w nadziei na kawałek jajka. Właśnie wstaje, żeby otrzeć się wam o nogi i wyżebrać pyszny kąsek.

A jak wy radzicie sobie z tą przytłaczającą sytuacją? Jak waszym zdaniem będzie wyglądać podróżowanie w najbliższym czasie? Wrócą tanie loty? Będą nadal atrakcyjne cenowo?

Komentarze