Ciasto mocno kawowe

Pesto z liści rzodkiewki


Okrągłe, podłużne, z białą końcówką albo całe czerwone, czasem trafi się cała biała tzw. sopel lodu, a czasem żółta (odmiana złota) - nigdy nie wiem, jaką uda mi się wyrwać z grządki. Wszystko dlatego, że w ubiegłym roku, przez przypadek, wysypały mi się nasiona rzodkiewek różnych odmian z torebek do jednego woreczka. Po nasionkach nie da się ich odróżnić. Wszystkie jednak mają piękną, soczyście zieloną nać, która świetnie nadaje się na zielone, wiosenne pesto. I są ekologicznie niedoskonałe - zobaczcie na zdjęciu - ale z pewnością urosły bez żadnych sztucznych nawozów, bo jedyny wspomagacz, jaki stosuję to tzw. krowiak.
Przyznam, że do pesto nigdy nie użyłabym naci ze sklepu, no chyba że z ekologicznego bazarku, bo sam widok wymacanych i zwiędłych listków rzodkiewki w supermarkecie działa na mnie odstraszająco. Na szczęście mam rzodkiewki z własnej grządki. Rozejrzyjcie się, może wasi znajomi w ogródku hodują rzodkiewkę, a liście wyrzucają do śmieci? Możecie podarować im przepis na rzodkiewkowe pesto w zamian za to, że podzielą się z wami natką.

Pesto z liści rzodkiewki
Duży pęczek naci rzodkiewki (ok. 80 gramów)
6 łyżek słonecznika łuskanego
6 łyżek tartego parmezanu
6 łyżek oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku
sól i pieprz do smaku
Ziarna słonecznika prażę lekko na suchej patelni, mielę w młynku do kawy. Do wysokiego naczynia daję po kolei: wyciśnięte przez praskę ząbki czosnku, parmezan, oliwę, liście rzodkiewki, zmielony słonecznik. Wszystko siekam blenderem na gładką masę, doprawiam solą i pieprzem, jeśli pesto jest za gęste rozcieńczam łyżką wody.
Tak przygotowane pesto może być dodawane do makaronów, może być sosem na pizzę, pastą do chleba, dodatkiem do kanapek. Pesto można przechowywać w zamkniętym słoiczku w lodówce przez kilka dni.

Komentarze

Prześlij komentarz