- Pobierz link
- Inne aplikacje
Śniegu tyle, że możemy poczuć się jakbyśmy mieszkali na dalekiej północy. Po kilku godzinach na sankach, po bitwie na śnieżki, czerwone kotlety smakują tak dobrze, że nawet nie ma pytań o ich kolor.
Szwedzkie kotleciki z buraczkami/ Biff a la Lindstrom to jedno z narodowych szwedzkich dań. W mojej, wydanej w 1986 roku, "Kuchni krajów nadbałtyckich" występuje pod niepozornym tytułem "kotlety z buraczkami".
Nigdy nie zwróciłabym uwagi na ten przepis, gdyby nie blog Anyi http://inspiracjezpolnocy.blogspot.com/. Tam po raz pierwszy przeczytałam o Lindstromie, który zapisał się w historii szwedzkich kulinariów. Szwedzka Wikipedia wymienia dwóch Lindstromów. Henrik był Szwedem, który wychował się w rosyjskim Sankt Petersburgu i stamtąd przywiózł do swojej ojczyzny przepis na kotleciki, którym smak nadaje słodycz buraków i słone kapary. W 1862 odwiedził restaurację Hotelu Witt w Kalmarze i poprosił szefa kuchni o przyrządzenie mu ulubionych kotletów. Danie zyskało popularność i stało się szwedzką potrawą narodową.
Drugi Lindstrom, którego, jako autora przepisu, wymienia Wikipedia, to Adolf Henrik, pierwszy kucharz norweskich ekspedycji polarnych. Brał udział w wyprawach Fridtjofa Nansena i Roalda Amundsena.
Ta druga postać zdecydowanie bardziej wpływa na moją wyobraźnię, już widzę Adolfa Henrika jak miesza masę na kotlety w kambuzie "Framu" a w mesie czeka zmarznięty, zawinięty w focze futro, Nansen i tym swoim przenikliwym spojrzeniem świdruje swoich głodnych oficerów.
Przepis podaję według powyższej książeczki.
Biff a la Lindstrom
1/2 kilograma mielonej wołowiny
1 burak średniej wielkości
2 ziemniaki
1 cebula
1 łyżka śmietany
1 jajko
1 łyżka kaparów
sól, pieprz
Buraka i ziemniaki ugotować osobno w mundurkach. Ostudzić i obrać. Ziemniaki utłuc a buraka zetrzeć na tarce o małych oczkach. Cebulę obrać i posiekać w kostkę, posiekać także kapary. W misce wymieszać mielone mięso z ziemniakami, burakiem, cebulą, kaparami i jajkiem. Doprawić pierzem i solą. Formować duże, płaskie kotlety i smażyć na rozgrzanym tłuszczu z obu stron.
Komentarze
chcę tęż książkę i takiego kotlecika :)
OdpowiedzUsuńfajny przepis, na pewno wypróbuję, tylko musze zakupić składniki i do dzieła... a książkę bardzo chetnie bym przygarneła :-P
OdpowiedzUsuńjakie fajne! zapisane :]
OdpowiedzUsuń:) Delikatne te kotleciki. A propos książki, przeszukałam internetowe księgarnie i nie zauważyłam, że nie ma w sprzedaży żadnej aktualnej książki o kuchni skandynawskiej (no może prócz "Smaków z Fjallbacki"). Przydałaby się.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńprzepraszam za zaległości w zaglądaniu na Twojego bloga!
Ale już jestem, patrzę co u Ciebie...i widzę apetyczne kotleciki:) w dodatku fajną maja historię. Lubię dania z bogatą przeszłością, można sobie podumać siedząc nad talerzem ;)