Ciasto mocno kawowe

Piccalilli Jamiego Olivera



Jak to możliwe, że do tej pory żyłam sobie w błogiej nieświadomości i nie wiedziałam kompletnie nic na temat istnienia piccalilli? Nawet nie potrafiłam dobrze wymówić tej nazwy! Aż do czasu, gdy dostałam słoiczek, a później przepis na ten przysmak, od Dany, autorki blogu Consumela. Zakochałam się w chrupkości warzyw, delikatnej pikantności, słodyczy. Piccallili jest bowiem cudownie smaczne, doskonałe i genialne. I kto uwierzyłby, że coś takiego przygotowują na Wyspach Brytyjskich!
Piccallili, jak przeczytacie w internecie, to brytyjska odpowiedź na indyjskie marynaty. Bardzo smaczna odpowiedź, a dokładniej warzywa zamarynowane w sosie musztardowym, które podaje się do mięsa, wędlin, a także kanapek. Dana skorzystała z przepisu Jamiego Olivera. Gdybym, przed spróbowaniem tego przysmaku, dostała przepis, przeraziłaby mnie liczba składników i nigdy nie przygotowałabym piccalilli. Zresztą wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiłam aż 14 słoiczków tej pyszności! Muszą czekać jeszcze miesiąc na otwarcie, ale nie sądzę, że dotrwają do zimy.
Przy przygotowywaniu piccalilli problemem może być zdobycie musztardy w proszku. Jest oczywiście na to patent: mielona gorczyca. Pozostałe przyprawy i składniki znajdziecie w sklepach bez żadnych przeszkód. Zapraszam więc do pracy! Warto, bo smak jest naprawdę wspaniały. Na dowód pozwolę sobie zacytować Danę:
To jest moje najsmaczniejsze odkrycie wśród przetworów na przestrzeni wielu lat. (...). Gwarantuję, że pomyślicie nie raz tej zimy, jak to dobrze się stało, że mnie posłuchaliście. Piccalilli jest bowiem czymś tak przyjemnym jak jego nazwa. 
Kojarzy mi się z przymglonym, jesiennym słońcem, zapachem korzennej przyprawy roztartej w dłoniach, chrupkością świeżych warzyw i smakowitą gęstością sosu mieszanego drewnianą łychą. Zachwyca zupełnie nową konsystencją i smakiem, ma w sobie coś zaskakującego, trudnego do zdefiniowania. Tego w kuchni pragnę, to w jedzeniu uwielbiam - dlatego przydługo i namolnie namawiam. Nie wiecie, co dać w prezencie komuś, kto wszystko już ma? Dacie mu słoiczek piccalilli. Chyba, że w ostatniej chwili zrezygnujecie. I zostawicie jednak dla siebie…

Piccalilli Jamiego Olivera
(z "Jamie's Great Britain")
Warzywa:
1/2 dużego kalafiora
1 mały brokuł
1 fenkuł
2-3 papryczki chili
200 gramów zielonej fasolki
200 gramów żółtej fasolki
1 czerwona cebula
300 gramów szalotki
4 łyżki soli morskiej
Sos:
4 łyżki oliwy
2 łyżki gorczycy
2 łyżki kuminu w proszku
2 łyżki kurkumy
2 łyżki suszonego oregano
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
3 ząbki czosnku
4 liście laurowe
2 łyżki musztardy w proszku
2 łyżki maki
200 ml octu z białego wina
4 łyżki cukru
2 jabłka
2 owoce mango
sól
Zaczynamy od przygotowania warzyw: kalafiora i brokuła dzielimy na małe różyczki. Fenkuł kroimy na cienkie piórka, fasolkę na małe kawałki. Drobno kroimy chili, szalotki kroimy na ósemki, a czerwoną cebulę dowolne kawałki. Wszystkie warzywa wkładamy do dużej miski, zalewamy zimną, osoloną wodą i zostawiamy na ok. 2 godziny.
Z jabłek usuwamy gniazda nasienne, ścieramy jabłka na grubej tarce, kroimy mango w grubszą kostkę - odstawiamy. W dużym garnku o grubym dnie rozgrzewamy oliwę i wrzucamy przyprawy: gorczycę. kumin, kurkumę i oregano. Mieszamy i podprażamy przez kilka minut, dodajemy gałkę muszkatołową, zmiażdżony czosnek, liście laurowe, musztardę w proszku, mąkę, wlewamy ocet i dosypujemy cukru. Gotujemy, mieszamy, dorzucamy starte jabłka i mango. Mieszamy i dusimy chwilę. Odlewamy wodę z warzyw i wrzucamy je do garnka. Mieszamy, by wszystkie pokryły się sosem i gotujemy ok. 7-10 minut. Muszą zachować chrupkość! Doprawiamy solą. Przekładamy do wyparzonych słoików, zakręcamy i pasteryzujemy w nagrzanym do 120 stopni Celsjusza piekarniku przez 10-15 minut. Gotowe Piccallili przechowujemy w ciemnym i chłodnym miejscu. Zanim otworzymy słoiczki, musimy odczekać przynajmniej miesiąc.


P.S. Piccalilli można też pisać przez Y - piccalilly

Komentarze

  1. nie robiłam , a Jamie ma świetne przepisy , ufam mu w tej materii(przetwory)bardzo

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że po raz pierwszy sięgnęłam po przepis Jamiego z kategorii przetwory. I warto było :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz