Ciasto mocno kawowe

Zabieram Was do Gdańska! - Sąsiedzka książka kucharska


Nie zabieram Was na spacer nad morze, ani na zwiedzanie Dworu Artusa, ani na wyprawę po gdańskiej starówce. Chcę Wam pokazać, że kuchnia łączy ludzi, a w Gdańsku wymyślono nawet projekt "Dni Sąsiadów", by ludzie mogli się poznać i wspólnie zjeść. Dzień Sąsiada wymyślili Francuzi i organizują go od 1999 roku. W Gdańsku z sąsiedzkich spotkań postała "Sąsiedzka Książka Kucharska".
Dzięki prostemu gestowi zaproszenia sąsiadów na spotkanie, dzieląc się poczęstunkiem, organizując wspólnie czas, możemy nawzajem poznać się i polubić – bez względu na wiek czy pochodzenie. Zabawa na świeżym powietrzu, spotkanie przy grillu czy święto ulicy – jest wiele sposobów na spędzenie czasu wspólnie z sąsiadami i sąsiadkami. Relacje z dotychczasowych edycji Gdańskich Dni Sąsiadów pokazują, że takie spotkanie może się okazać świetną zabawą - piszą organizatorzy projektu.
Kolejna jego edycja pod koniec maja. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie Dni Sąsiadów. 
Zastanawiam się jakby takie dni wyglądały, gdyby zorganizować je we Wrocławiu. Pewnie łatwiej jest ludziom mieszkających w domach, a nie w budynkach wielorodzinnych. Idea jest bardzo fajna, ale nie wszystkim będzie łatwo się przełamać i wyciągnąć rękę do sąsiada, który np. na zebraniu wspólnoty uważa, że ubezpieczenie budynku (ok 1,5 zł od mieszkania na miesiąc) to wyrzucone w błoto pieniądze, czy do sąsiadki, która, mimo zwracania uwagi, nie sprząta po swoim psie sikającym na schodach... Moim zdaniem to trudny projekt, ale może właśnie dzięki niemu zmienia się podejście ludzi do siebie nawzajem. Może trudniej zostawić siki swojego psa pod drzwiami sąsiadki, która jeszcze niedawno częstowała szarlotką.



W Gdańsku z tych spotkań narodziła się książka kucharska. Są w niej przepisy na przystawki, sałaty, zupy, dania główne i na grilla, ciasta, przetwory, a także na soki, koktajle i owoce. Wszystko firmują ludzie - niektórzy dodają kilka zdań o sobie, o swoich fascynacjach, inspiracjach, o swojej rodzinie, znajomych.


Są tu przepisy na dania tradycyjne i nowoczesne. Książka jest tak różnorodna jak ludzie, którzy ją stworzyli. Nie ma w niej zdjęć potraw, bo redaktorki, które zebrały receptury zdecydowały, że chcą fotografować autorów.
W "Sąsiedzkiej książce kucharskiej" znajdziemy mnóstwo przepisów na serniki (czy to najpopularniejszy deser nad Bałtykiem?), są też propozycje dla wegetarian i dla wegan (hummus Marty Abramowicz, autorki książki "Zakonnice odchodzą po cichu", pomidorowa w różnych odsłonach) a także dania dla bezglutenowców, jak choćby chlebek Elżbiety Woronieckiej z mieszanki mąk bezglutenowych - gryczanej, ryżowej, jaglanej, kukurydzianej z siemieniem lnianym i sezamem, a nawet grillowane brzoskwinie z nadzieniem lawendowym. Każdy sąsiad znajdzie coś dla siebie, a na samym końcu są naklejki na słoiki dla tych, którzy robią przetwory na zimę.
Bardzo podoba mi się ta książka i pewnie znajdę jeszcze sporo ciekawych przepisów do wypróbowania. Jest ich w książce aż 80. Książki nie można kupić, można ją dostać włączając się w Gdańskie Dni Sąsiadów. Ja ją dostałam, gdy Gdańsk przyjechał do Wrocławia i prezentował swoje kulturalne dokonania w czasie Europejskiej Stolicy Kultury. Projekt nazywał się "Znajomi znad morza".


Przeczytaj o Wrocławskiej Książce Kucharskiej

Komentarze