Ciasto mocno kawowe

"Proste Historie" - opowiedz swoją [KONKURS]

Czas świątecznych przygotowań przed nami - będziemy wertować zeszyty z przepisami, przeglądać piękne, kolorowe magazyny w poszukiwaniu nowych smaków, ale i tak przygotujemy to, co zawsze robiły nasze mamy, bacie, a może nawet prababcie: barszcz z uszkami, grzybową, pierogi, świąteczny bigos, rybę... Bo święta muszą smakować tak jak zawsze, tak jak lubimy. 
Przy okazji przygotowań przywołujemy rodzinne wspomnienia, anegdoty i historie ze świętami w tle.

Zapraszam!
Podzielcie się swoimi historiami i weźcie udział w konkursie "Zimowe historie" organizowanym przez markę Proste Historie firmy Iglotex i Russell Hobbs



Wystarczy napisać odpowiedź na pytanie "Jakie jest Twoje najsmaczniejsze wspomnienie związane ze świętami"? Warunkiem udziału w konkursie jest zawarcie w historii motywu kulinarnego. Autorzy najbardziej kreatywnych historii zostaną nagrodzeni wyjątkowymi nagrodami od Russell Hobbs (główna nagroda to multicooker)



Konkurs trwa do 20 grudnia. Żeby wziąć w nim udział trzeba opowiedzieć swoją "Zimową historię" - TUTAJ

Powodzenia!


Zachęcając Was do udziału w konkursie winna jestem Wam moją "Zimową historię".
Wyobraźcie sobie ośnieżone drzewa, choiny tak ciężkie od śniegu, że ich gałęzie dotykają ziemi. Zapada zmierzch, jest tak cicho, że słychać tylko skrzypienie śniegu pod nogami. Na niebie pokazują się gwiazdy. Mam może 10 lat, ściskam mocno rękę taty i rozglądam się z niepokojem, bo boję się wilków. Nieważne, że w tym lesie ich nie ma, bo właściwie nie idziemy przez las, ale skrótem przez park. Spieszymy się, bo jest bardzo zimno. Za zakrętem widać już światło ulicznej latarni, a potem nasz dom, rozświetlony niczym latarnia morska, nadaje kierunek naszym krokom. Już prawie jesteśmy, gdy nagle w zaspie przy drodze coś zaczyna kwilić. - Tato ktoś zgubił dzidziusia! - wykrzykuję z przerażeniem. Rozkopujemy zaspę i znajdujemy w niej przemarzniętego i dygoczącego z zimna kotka. Tato zdejmuje szalik, zawija w niego zwierzątko i chowa pod płaszcz. 
- Kocia bida! - woła mama, gdy już w domu rozpakowujemy zawiniątko. - Trzeba mu ciepłego mleczka! I wam też się przyda! Mama podgrzewa mleko - odrobinę nalewa na spodeczek, a resztę do dwóch kubków, do tego kroi dwie wielkie pajdy ciasta drożdżowego z różanym nadzieniem. Kot delikatnie chłepcze mleczko, a my ogrzewamy zmarznięte dłonie na gorących kubkach. Pyszna drożdżówka rozpływa się w ustach. Pachnie różą i smakuje jak letni dzień. Nie czuję już zimna i wiem, że kot zostanie z nami. Będzie miał na imię Bida i zostanie ulubieńcem całej rodziny. Gdy w pierwsze wspólne święta przewróci choinkę i stłucze bombki wszyscy będą się martwić o to czy nie pokaleczył łapek. 


Różany drożdżowy zawijaniec
1/2 kg mąki
3 żółtka
50 gramów świeżych drożdży
1 szklanka mleka
100 gramów masła
125 gramów cukru
3 łyżki wody różanej
ok. 300 gramów różanej marmolady
ok. 200 gramów bakalii do keksu (kandyzowane skórka pomarańczowa, rodzynki, papaja, ananas) lub rachatłukum
1 rozbełtane jajko
Przygotowujemy zaczyn: drożdże rozrabiamy z łyżką cukru, dwoma łyżkami ciepłego mleka i łyżką mąki. Odstawiamy do wyrośnięcia. Roztapiamy masło, odstawiamy by przestygło. Żółtka ucieramy z cukrem.
Mąkę przesiewamy do dużej miski, dodajemy żółtka z cukrem i wyrośnięte drożdże. Całość mieszamy, dodajemy ciepłe mleko, wodę różaną i rozpuszczone masło. Porządnie łączymy składniki i wyrabiamy aż ciasto zacznie odstawiać od ręki. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę w ciepłe miejsce.
Gdy ciasto wyrośnie dzielimy je na dwie części. Stolnicę polewamy olejem, by ciasto nie przykleiło się i natłuszczonymi dłońmi formujemy prostokąt. Nakładamy nań różaną marmoladę. Zwijamy delikatnie w rulon. Z drugiej połowy też formujemy prostokąt i posypujemy go mieszanką keksową. Zwijamy drugi rulon. Zwijamy oba rulony tak jak pletlibyśmy warkocz. Przekładamy do keksówki wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto smarujemy rozbełtanym jajkiem. Wstawiamy na 20 minut do piecyka nagrzanego do 50 stopni Celsjusza, by jeszcze podrosło. Następnie zwiększamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy ok. godzinę. Sprawdzamy patyczkiem, czy ciasto drożdżowe już się upiekło: suchy patyczek oznacza, że jest gotowe, mokry z przyklejonym ciastem, że jeszcze potrzebuje pieczenia.






Komentarze