Ciasto mocno kawowe

Język baklawy



Czyja jest baklawa? Turecka, grecka, bułgarska, a może ormiańska lub jordańska? Baklawa to specjalność Ayi, cioci narratorki "Języka baklawy" (Diana Abu-Jaber, Wydawnictwo Czarne). Warstwy z ciasta filo przekłada prażonymi, pęczniejącymi pistacjami, później całość słodzi i perfumuje, niczym niemowlę, attarem z drobinami skórki pomarańczowej i wodą różaną. "W tej woni zamknięte są tajemnice czasu, utraty i żalu, ale też obietnice podróży i odrodzenia. Baklawa jest jak poemat o bogactwach kultur wschodu". Nie należy do żadnego państwa lub należy do wszystkich, w których się ją przygotowuje. 
Właśnie o spotkaniu kultur, religii, sposobów na życie, mentalności jest książka Diany Abu-Jaber. Autorka opisuje w niej swoją amerykańsko-jordańską rodzinę, której głową jest jej ociec Bud. Pochodzi z beduińskiej rodziny, szalony, zapalczywy, krewki ożenił się ze spokojną i zrównoważoną Amerykanką. Diana i jej siostry obserwują jego zmagania z Ameryką - ojciec tęskni za rodzinną Jordanią, a jedynym sposobem na przeżycie w nowym kraju jest gotowanie. Przygotowuje więc pachnący przyprawami ryż, jagnięce kebaby, ciastka sambusik, beduiński mansaf leben, knafeh, hummus, maqlubę, baba ghanudż. Pod egzotycznymi nazwami kryją się potrawy z jagnięciny, ryżu, cukinii, papryki, bakłażanów, kuskusa przyprawione czosnkiem, ostrą papryką i wonnymi korzeniami. Potrawy, które rozgrzewają serca i gromadzą liczną rodzinę przy stole, czasem trafią się przy nim też Amerykanie. Na tle jordańskiej rodziny wypadają jednak blado i wymoczkowato. Kto by chciał jeść pudding z torebki, gdy na stole króluje pachnąca baklawa?
Diana, porządna arabska dziewczyna, jak ją chce widzieć ojciec, jest Amerykanką, akceptuje swoje jordańskie dziedzictwo, ale to nie dom w Ammanie jest jej rodzinnym. Podwójne korzenie są dla niej czym naturalnym. Ojcu pogodzenie się z nową, wybraną ojczyzną zajmuje całe życie. 
Sympatyczna, smaczna powieść, przetykana pysznymi przepisami (brakuje ich spisu niestety) obala stereotypy i uprzedzenia. Po zamachach na WTC w mediach dominuje obraz Araba-terrorysty. Diana Abu-Jaber  pokazuje ludzi, chcących zwyczajnie żyć, w zgodzie ze swoim dziedzictwem, ale i w poszanowaniu tradycji kraju, który wybrali na swoją nową ojczyznę. Językiem porozumienia może stać się właśnie kuchnia - pachnąca, bogata i pełna smaków. "Język baklawy" czyta się dobrze, przepisy nie rażą sztucznością, bo naturalnie wkomponowują się w narrację. Polecam nie tylko miłośnikom bliskowschodniej kuchni. Potrawy, jedzenie, dzielenie się nim w Jordanii mają rozmach. Nikt głodny od stołu nie odejdzie. I te smaki, zapachy... Jest się głodnym przy czytaniu tej książki, a to chyba najlepsza recenzja :).



Komentarze