Ciasto mocno kawowe

Ciasto z rabarbarem



Rośnie puchate jak drożdżowe a nie ma w nim ani grama drożdży. Za to jest maślanka, rabarbar i kruszonka. Ochrzczony przez dzieci nazwą rabarbarecznik. Mój mały amator wypieków czekoladowych, który ciast z owocami nie lubi nie wzgardził kawałkiem, choć rabarbar skutecznie wypluł. Pocieszam się, że dorośnie do tego smaku.
Po rabarbar wybrałam się na Halę Targową, kiedyś magiczne miejsce Wrocławia - w szarym świecie ubiegłej epoki czarowało kolorami i egzotyką. Sreberka i celofany niemieckich czekolad z okienkiem, przez które wyglądały wielkie orzechy, najbardziej egzotyczne, jak na tamte czasy, owoce - świeże ananasy, awokado z błyszczącą skórką, watowane truskawki w środku zimy, olbrzymie pomarańczowe (nie kubańskie) pomarańcze... Smaki, zapachy, kolory... Dawno tam nie byłam, więc trochę się rozczarowałam. Stoisk z warzywami jest dużo mniej, ceny z kosmosu, sprzedawcy niesympatyczni -  pokrzykują, żeby nie dotykać, nie wybierać. Byłam po południu i na stoiskach leżała zwiędła botwina, koperek, podsuszone szparagi. Był piątek, ale jeśli myślicie, że po południu na Hali Targowej zwiędłe warzywa przecenia się, to jesteście w błędzie. Kupiłam ostatni pęczek rabarbaru, jedyny na całej Hali - niezbyt piękny, podsuszony i trochę podłamany, ale do ciasta się nada. Sprzedawca nawet nie zaproponował, że za towar gorszej jakości policzy mniej...
Rozumiem, że w czasach supermarketów trudno utrzymać się z handlu warzywami, ale gdyby postawić na jakość, a Halę wyrwać z marazmu, rozleklamować i zamienić w modne miejsce na zakupy? Myślę, że wiele osób skorzystałoby z takiej oferty, ale sprzedawcy powinni zmienić cwaniaczkowate podejście do klientów.
Przykład pierwszy z brzegu: potrzebowałam starych ziemniaków do zapiekanki. Poprosiłam o dwa kilo, pani zważyła, skasowała, gdy nagle pojawił się właściciel stoiska i panią zaczął strofować: "Jeszcze nie wyrzuciłaś starych ziemniaków? Ile razy mam mówić, że teraz sprzedajemy młode! Na starych się nie zarabia!" I to wszystko przy mnie, klientce. Terror młodych ziemniaków to klasyka Hali Targowej - wywindowane ceny za młode ziemniaczki na wszystkich stoiskach, a starych nie dostanie się nigdzie. Ceny spadają, gdy młode ziemniaki pojawią się w supermarketach.
Nie lubię takiego zachowania, w dodatku nawet bankomatu tam nie ma, a najbliższy jest bardzo daleko. Rozumiem, że nie opłaca się instalować terminale do zapłaty kartą na każdym stoisku, ale bankomat to dziś standard. Po tej dość gorzkiej wizycie na Hali upiekłam pyszne ciasto rabarbarowe.

Ciasto z rabarbarem 
0,5 kg rabarbaru
2,5 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
szklanka maślanki
3 jajka
pół szklanki oleju
1 cukier wanilinowy
kruszonka
100 gramów masła
80 gramów mąki
80 gramów cukru
troszkę soli
Rabarbar umyć, pokroić w plasterki zasypać 2-3 łyżeczkami cukru, by puścił sok. W misce zmiksować jajka z cukrem, cukrem wanilinowym, maślanką olejem, dodać mąkę, proszek do pieczenia. Całość wyłożyć na blaszkę (26x30 cm) wyłożoną papierem do pieczenia. Posypać rabarbarem i przygotowaną kruszonką (w misce łączymy ze sobą masło, mąkę, cukier i odrobinę soli, kruszymy w palcach). Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 175 stopni Celsjusza. Pieczemy ok. 50 minut.
P.S. Wrzucę niebawem zdjęcia z Hali, żebyście mogli ocenić jak można zmarnować potencjał wspaniałego miejsca.

Proponuję jeszcze proste jak skandynawski dizajn szwedzkie ciasto rabarbarowe rabarberkaka

Komentarze

  1. cudne jest to ciasto, mam słabość do rabarbaru.

    OdpowiedzUsuń
  2. maślankowe z rabarbarem jest cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Za rabarbarem nie przepadam za bardzo od dzieciństwa, więc pomysł na ciasto podchwycę może gdy będą inne owoce, ale mogę się wypowiedzieć na temat Hali Targowej. Moja Babcia mieszka tuż obok, studiuje też właściwie za rogiem, więc często się tam pojawiałam i dalej to robię. Ale masz rację Hala podupadła. Dalej można tam zaopatrzyć się w warzywa i owoce, ale moim zdaniem Hala nie nadąża za modą na sezonowość. Tak jak piszesz, chciałam w zeszłym tygodniu kupić rabarbar, na ciasto dla rodziny, a na całej hali znalazłam tylko jeden pęczek i to bez ceny. Za to całą zimę mogłam patrzeć na truskawki, a nawet czereśnie :)
    Słyszałam plotki że Hala w takiej formie, w jakiej istnieje teraz ma być zamykana. Miasto się szykuje, żeby zrobić tam raczej galerię, ale mniej sklepową, bardziej restauracyjną. Na początku się burzyłam, ale teraz uważam, że jeśli przemyślą koncepcję i odremontują budynek, może to być świetne miejsce na mapie Wrocławia :)
    Uff, przepraszam że się tak rozpisałam, ale temat znam dobrze i nie mogłam się powstrzymać. Pozdrawiam Wrocławiankę i zapraszam na mojego raczkującego jeszcze bloga http://dowinnicy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, mimo to mam ciągle sentyment do Hali Targowej. Studiowałam nieopodal na romanistyce i często chodziłam do Hali. Bardzo lubię to miejsce i na przekór wszystkiemu chodzę tam i kupuję warzywa. Może kiedyś wpadniemy na siebie :)

      Usuń

Prześlij komentarz