Ciasto mocno kawowe

Jazztopadowa pogoda na pączki

Jesienna stylizacja jazztopadowa autorstwa sześcioletniego miłośnika kolorowych liści i pączków

Z czym kojarzy się wam kulinarnie jazz? Czy jakaś jazzowa wokalistka śpiewała o miłości do jedzenia? No może coś tam było o kawie i jazzie - do Smooth Jazz Cafe zapraszał swego czasu Marek Niedźwiecki. Czyżby jazz kompletnie nie zaglądał w talerze i nie pobrzmiewał do kotleta? Nie do końca, nie do końca. W Nowym Orleanie, bo gdzieżby indziej, jazz i jedzenie bardzo się lubią, bo to właśnie tam organizowany jest The New Orleans Jazz and Heritage Festival. Słowo dziedzictwo nie odnosi się tylko do muzyki, ale też do kuchni Cajun, a w są niej tak znane potrawy jak gumbo (zupa gulaszowa z mięsa lub z owoców morza z warzywami, mocno doprawiona), jambalaya (kreolska paella z warzywami i mięsem na ostro), po' boy (bagietka z grillowanymi krewetkami). No i słodkości, czyli kwadratowe pączki z Nowego Orleanu. Robi się je prosto, a smaży bardzo szybko. Najlepiej smakują jeszcze ciepłe.
Listopad we Wrocławiu czasem zmienia się w Jazztopad, a to za sprawą jazzowych koncertów. Dziś wystąpi "Kolos saksofonu" Sonny Rollins. Artysta ma ponad 80 lat, ale o emeryturze nie myśli, bo granie sprawia mu wciąż frajdę i radość. Wystarczy posłuchać, by też to poczuć. Tę lekkość i luz. Pan Rollins gra, bo lubi i to czuć, nawet na płytach. I choć urodził się w Nowym Jorku i tam mieszka, to coś w duszy ma z tej jazzowej nowoorleańskiej radości.
Na osłodę jazztopadu proponuję kreolskie pączki (przepis z sieci)  i "Oleo" - jeden z ponadczasowych kawałków.





Kreolskie pączki z Nowego Orleanu


(Składniki na dwa duże talerze)

3/4 szklanki ciepłej wody
15 gramów drożdży
1/4 szklanki cukru
szczypta soli
jajko
łyżeczka spirytusu
1/2 szklanki skondensowanego niesłodzonego mleka
3 i 1/2 szklanki mąki
1/8 szklanki oleju

olej do smażenia
dużo cukru pudru do posypania

Drożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru i trzema łyżkami mąki, odstawiamy by rozczyn wyrósł. Do miski wsypujemy mąkę, cukier, wlewamy mleko, wodę, rozbełtane jajko, cukier, sól i na koniec rozczyn. Wyrabiamy ciasto drożdżowe, trochę się będzie lepić, ale tak ma być. Na koniec dodajemy spirytus i olej. Formujemy kulę, posypujemy ją mąką, wkładamy do miski, przykrywamy folią spożywczą i wkładamy na 24 godziny do lodówki.
Ciasto w ciszy i chłodzie sobie urośnie, wyciągamy je na stolnicę, rozwałkowujemy na grubość ok. 4 milimetrów, wykrawamy kwadraty. Przykrywamy całość ściereczką i czekamy by pączki podrosły. Gdy to zrobią wrzucamy na głęboki olej. Musi być gorący, ale nie za gorący. Pączki mają się usmażyć, a nie spalić. Najlepiej temperaturę oleju sprawdzić wrzucając malutki kawałek ciasta i zobaczyć, jak się smaży. Gorące pączki posypujemy cukrem pudrem, obficie.

Skoro popełniłam pierwszy i pewnie ostatni jazzowy wpis, to zapraszam jeszcze na wystawę fotografii, oczywiście jazzowej pięciu, młodych, zdolnych i pięknych fotografów do Caffe Wydawnictwo przy ul. Włodkowica 11 we Wrocławiu. Jazz z wrocławskich scen prezentują tam Lech Basel, Stanisław Klimek, Sławomir Przerwa, Tomasz Walków, Zbigniew Warzyński.

Komentarze

  1. Polecam Ci serial Treme, który dzieje się właśnie w Nowym Orleanie, osią tego serialu są tamtejsi muzycy i muzyka jest po prostu boska! (soundtrack na CD też jest dostępny).

    OdpowiedzUsuń
  2. Szukałam i szukałam, ale w Polsce nie ma.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz