- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Żyj wolno, jedz smacznie - w tym haśle kryje się cała filozofia ruchu Slow Food. Ponad 20 lat temu włoski krytyk kulinarny, znawca win i serów Carlo Petrini postanowił zaprotestować przeciwko barowi szybkiej obsługi McDonald's powstającemu w Rzymie przy pl. Hiszpańskim. Wydał wojnę fast foodom tworząc ruch społeczny, który objął cały świat. Jego działacze przygotowują lokalne dania, korzystają z lokalnych produktów i upraw. SF wspiera regionalnych producentów żywności, otwiera sklepy, wydaje swój magazyn informacyjny, organizuje festiwale smaku i warsztaty kulinarne. Logo Slow Food to ślimak winniczek. W tym ruchu nie chodzi wyłącznie o jedzenie, ale także o lepszą jakość życia - ludzie spod znaku ślimaka namawiają innych do życia na wolniejszych obrotach - do spędzania czasu z rodziną, przyjaciółmi, doceniania drobnych przyjemności.
Kiedy skręcałam moje dyniowe ślimaki myślałam o ludziach, którzy nie mają czasu na życie. Spędzają cały swój czas w korporacji, czy innym równie okropnym miejscu, i nawet nie wiedzą, że coś tracą. Wszystko robią w pędzie, na wczoraj. Nie widzą, że zmieniają się pory roku, do domu wracają po to by zasnąć, ale nie wysypiają się... Stres tak ich zżera, że ich organizm płata im figle i nie chce ich słuchać... Znam to z własnego doświadczenia. Na szczęście kilka lat temu przyszedł moment na opamiętanie. Nie wiem, czy to polska specyfika - kraj, który rozwija się i chce dogonić innych za wszelką cenę? Nie zauważyłam tego obłędu, tego życia wbrew sobie, u moich znajomych rówieśników z Francji, czy Hiszpanii. Polacy, którzy wyemigrowali na Wyspy, do Skandynawii, czy do Ameryki też żyją w swoim rytmie. Nie świrują, nie przesadzają. Być może to wynik wyższej kultury pracy w tamtych krajach... Wypalony, zestresowany pracownik do niczego się nie nadaje i dlatego trzeba dbać o niego, a nie eksploatować go do końca. W Polsce wciąż takie myślenie jest pracodawcom obce. Smutne to. Na szczęście to się zmienia.
Moje slow foodowe ślimaki są słodkie, chrupkie i w smaku zaskakujące. Zapachniało autoreklamą, ale zestawienie dyni i wiórków kokosowych jest niebywałe.
Slow-foodowe ślimaki dyniowe
Nadzienie:
ok. 450 gramów miąższu dyni
150 gramów cukru
3 goździki
1/2 łyżeczki cynamonu
50 gramów wiórków kokosowych
Ciasto:
350 gramów mąki
3 łyżki cukru pudru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki margaryny
1 jajko
1/4 szklanki mleka
Z podanych składników zagniatamy ciasto i wkładamy je do lodówki. Dynię kroimy w małą kostkę, przesypujemy do rondla z grubym dnem, dodajemy cukier, podlewamy trochę wodą, dodajemy cynamon i goździki i gotujemy aż dynia zmięknie i zrobi się szklista. Wtedy dodajemy wiórki. Napęcznieją i połączą wszytko w jedną masę. Odstawiamy dynię by troszkę przestygła.
Wyjmujemy ciasto z lodówki, dzielimy na pół. Rozwałkowujemy na dwa prostokąty, na których układamy masę dyniową. Zwijamy całość w rulony i kroimy ostrym nożem na plastry o szerokości ok. trzech centymetrów. Układamy je na blasze i pieczemy w piekarniku (180 stopni Celsjusza) przez 30-40 minut.
I jeszcze, na dowód, że zmienia się w Polsce myślenie o jedzeniu. W podwrocławskim Kiełczowie jest jedyna w Polsce szkoła, która bierze udział w projekcie European Schools for Healthy Food. Dzieciaki chrupią tam na przerwach marchewkę, same wyciskają soki ze świeżych owoców, a w szkolnym sklepiku nie dostanie się przesolonych i tłustych chipsów ani słodyczy z Chin zawierających szkodliwe E129, czyli czerwień Allura powodującą nadpobudliwość u dzieci. W sklepiku są same owoce i warzywa (od dostawcy lokalnego), dzieci mogą zamówić kanapki według własnych kompozycji - ser, pomidor, ogórek inne dodatki. Nie ma napojów gazowanych, jest tylko woda. Szkoła organizuje też akcje kulinarne - dzieci dzielą się swoimi rodzinnymi, tradycyjnymi przepisami przygotowując różności. Na terenie szkoły ma powstać warzywniak...
Szkoda, że to tylko (na razie) jedyna taka szkoła w Polsce.
Komentarze
super te przepisy a te roladki wydaja mi sie cud malinka.Ta nowa rewolucyjan kuchnia ma we mnie super zawzieta dzialaczke
OdpowiedzUsuńślicznie Ci wyszły te roladki
OdpowiedzUsuńDziękuję. Trochę miałam wątpliwości w sprawie ciasta, ale nadzienie jest dość słodkie to ciasto musi to równoważyć.
OdpowiedzUsuńod razu zjadłabym cały talerz ;)
OdpowiedzUsuńO! Ale się zdziwiłam. Mieszkam właśnie w Kiełczowie, ale o tym ze mamy taką szkołę nie wiedziałam. Może dlatego, że nie mam rodzeństwa/dzieci/znajomych w odpowiednim wieku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia
Startuj w Festiwalu Dyni...
OdpowiedzUsuńA ja ... Zapraszam do zabawy i wyzwania CZAPA NA JESIEŃ :-)http://malachitowa-laka.blogspot.com/2011/10/rozowo-mi-na-jesien-i-wyzwanie-pokaz-co.html
Pozdrawiam Sabik
DObrze napisane! A ślimaki mi się podobają :)
OdpowiedzUsuń