Ciasto mocno kawowe

W kuchni Jane Austen

Doczekałam się w końcu przesyłki, w której znalazła się wyczekana przeze mnie książka "W kuchni Jane Austen" (The Jane Austen Cookbook) napisana przez dwie Brytyjki Maggie Black i Deidre Le Faye (angielski oryginał ma nawet taką samą okładkę, jak polska edycja) Wsiąkłam w książkę na cały wieczór, bo fascynuje mnie historia kuchni i literatury. To druga książka Wydawnictwa Literackiego tego typu - pierwszą była "Kuchnia z Zielonego Wzgórza", czyli przepisy Lucy Maud Montgomery. Pisałam o niej jakiś czas temu.
Znajomy profesor polonistyki zwykle mówi, że od śmieci Jane Austen (1817) nie pojawił się w światowej literaturze obyczajowej żaden dobry prozaik. Nie zgadzam się w nim w tej kwestii, ale przyznaję, że umiejętności pisarskie Austen są godne podziwu. Angielskie klasyki stały się słynne, dzięki wspaniałym serialom BBC, jak "Duma i uprzedzenie" (w roli Pana Darcy'ego Colin Firth, to chyba była jedyna rola, w której ten drewniany aktor wypadł świetnie) i ekranizacjom (w roli Elisabeth Bennet Keira Knightley). Dużo dała też wspaniała obsada, bo cudowna "Rozważna i romantyczna" z Emmą Thompson w roli Elinor Dashwood, Kate Winslet jako Marianne Dashwood i Hugh Grantem jako Edwardem Ferrarsem wciąż zachwyca. Równie pięknie zrobiona jest "Emma" z Gwyneth Paltrow w roli Emmy Woodhouse.
Uważni widzowie i czytelnicy zauważą, że wiele scen koncentruje się wokół stołu - albo towarzystwo zasiada do stołu, albo planuje się jadłospis towarzyskiego spotkania, pikniku lub obiadu.
Autorki książki przybliżają kuchnię epoki georgiańskiej. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo, dzięki wynalazkowi, jakim jest elektryczność, zmieniły się nasze zwyczaje kulinarne. Po pierwsze, możemy dłużej siedzieć przy stole i inaczej zupełnie niż za czasów Austen planować posiłki, po drugie, lodówki i zamrażarki pozwalają nam korzystać z wielu świeżych składników praktycznie przez cały rok.
Gospodynie z XVIII wieku nie mogły improwizować, musiały mądrze planować posiłki - zużywać to, co się psuło, korzystać z sezonowych warzyw i owoców. Musiały też posiąść umiejętność wekowania, peklowania, piklowania i smażenia dżemów i konfitur. Bez dobrze zaopatrzonej spiżarni nie udałoby się dotrwać do wiosny. Wyobraźcie sobie, że wtedy coś takiego, jak książka kucharska nie istniało. Panie zapisywały w specjalnych kajecikach przepisy i porady dotyczące prowadzenia domu i zdrowia. Jeśli któraś odziedziczyła po matce lub ciotce taki zeszycik była królową gospodyń!
Autorkom książki udało się dotrzeć do zapisków kuchennych Marthy Lloyd, która mieszkała z panią Austen i jej córkami Cassandrą i Jane, przez wiele lat w Hampshire, dlatego podejrzewają, że wiele z jej przepisów wykorzystywały panny Austen.
 W książce znajdziemy liczne cytaty z powieści, odnośniki do scen znanych z książek. Autorki opisują zasady życia towarzyskiego tamtej epoki i związanych z nim zwyczajów. Proszony obiad wyglądał w Anglii tamtej epoki zupełnie inaczej niż teraz. Podział na pierwsze i drugie danie był raczej umowny - oznaczał po prostu zastawienie stołu. Gdy pierwsze półmiski zostały opróżnione, ustawiano następne. I tak pierwszym daniem mogły być np. ryba, sos ostrygowy, szpinak; ptactwo, zupa, bekon; pieczona lub gotowana wołowina, jarzyny.
Pan domu nadzorował m.in. nalewanie zupy i krojenie mięsiwa. Na dwu krańcach stołu serwowano zupełnie różne dania. Goście nie jedli jednak wszystkiego, tylko raczej to, co znajdowało się w ich zasięgu. I tak w skład pierwszego dania mógł wchodzić serwowany przy jednym krańcu stołu łosoś z sosem z kopru włoskiego i marynatą cytrynową i sosem sojowym, a na drugim pieczony udziec cielęcy z groszkiem.
Zdziwiło mnie, że mimo iż od odkrycia Ameryki w czasach Jane Austen minęło ponad 300 lat to ziemniaki i pomidory były wciąż rzadkimi warzywami. Traktowano je jako ciekawostkę kulinarną, rarytas. Rolę zapychaczy obiadowych pełniły owsiane lub chlebowe puddingi. W książce znajdziecie rymowany przepis Marthy Lloyd na taki właśnie pudding.
Są tu dania wyszukane i całkiem proste, jak np. jaja sadzone, czy łosoś pieczony. Są też zupełnie zadziwiające, jak skromna zupa szwajcarska, która skromność ma tylko w nazwie :). Nie wybrałam jeszcze żadnej potrawy do spróbowania. Może wcześniej obejrzę, któryś z filmów i coś mnie zainspiruje :)
Jedynym mankamentem tej książki jest brak zdjęć potraw.
Wydawnictwo Literackie w związku z tym ogłosiło konkurs dla miłośników literatury, kuchni i fotografii. Szczegóły znajdziecie tutaj . Do wygrania "Książki kucharskie Jane Austen". Termin nadsyłania prac mija 25 października, z wybranych powstanie kalendarz kulinarny Jane Austen.
A do miłośników twórczości Jane Austen mam pytanie: Jakiego przysmaku weselnego nie lubi pan Woodhouse, ojciec Emmy?



Osobie, która odpowie prawidłowo na to pytanie prześlę drobny upominek książkowy - jeszcze nie wiem jaki, ale cierpliwości: rozejrzę się i ogłoszę. Czekam na odpowiedzi do końca przyszłego tygodnia, czyli do 24 października do północy. Proszę słać je mailem by odpowiedź pozostała tajemnicą na adres sniezka.gotuje@gmail.com

Już wiem! To będzie ta książka

Komentarze

  1. Mam wcześniejsze polskie wydanie tej książki. A kajet Marthy Lloyd widziałam w muzeum w Chawton;-) Jak i kuchnię, zachowaną w stylu z czasów Austen.
    Chciałam też wspomnieć o tym, że mimo upływu czasu w Anglii nadal mało popularna jest wieprzowina, a dużo więcej niż w Pl je się jagnięciny. Przyczyny tego wyjaśnia książka - w skrócie: wieprzowina była mięsem biedniejszych, i nie była ceniona, bo bogatsi woleli dostępną przez cały rok świeżą jagnięcinę i baraninę, niż peklowane mięso - a świeża wieprzowina nie była dostępna przez cały rok.
    Ciekawe, że ja i moje angielskie koleżanki nie zgodziłybyśmy się z Tobą nt. Colina Firtha (który dorastał w moim mieście) - wg mnie to świetny aktor, i mamy tu nieformalny fanklub, zresztą jest on w Anglii idolem niemal wszystkich kobiet powyżej 35. r. ż:-)
    Co do Emmy - znacznie lepszy wg mnie jest serial TV z Romolą Garai (już w Pl dostępny).

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę poszukać tego serialu. Nie widziałam go jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie też o tej książce!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężki konkurs, ja nie jestem niestety wytrawnym znawcą tej literatury, więc się nie wypowiadam... A czy ta ksiązka nie jest wznowieniem ksiązki, kóra była ongiś wydawana w Pruszyńskim i S-ce? Kupiłam w podstawówce taką mamci, jakiś czas temu ją przeczytałam, ale że nie mam do niej dostępu,nie umiem tego zweryfikować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anna Maria może coś na ten temat wie, bo napisała, że ma wcześniejsze wydanie tej książki. Być może właśnie od Pruszyńskiego (kiedyś wydawał świetne tytuły)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!
    Zajrzałam do Ciebie, bo ciekawi mnie ta książka bardzo, odkąd ją na wystawie zobaczyłam!
    A Pan Woodhouse nie lubi na przyjęciu weselnym tortu, bo jest "Far too rich, you put us all at peril, Miss Taylor!". Cytat może nie dokładny, ale tortu nie lubi i już, bo jest dla niego za ciężki i zagraża zdrowiu zapewne...:)
    Szkoda że się spóźniłam z odpowiedzą. Nic to!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. A były już wyniki, czy przegapiłam?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz