Ciasto mocno kawowe

Potęga warzyw

Są zagraniczne wydawnictwa, które tak źle zaczęły działalność na polskim rynku, że po prostu ich się nie lubi. Do nich m.in. należy Reader's Digest. Rozpoczął agresywnie i nachalnie zarzucając Polaków przetworzoną papką amerykańskich pomysłów. Ich sztandarowy produkt - mała książeczka zawierająca streszczenia (nie przedruki) różnego rodzaju artykułów prasowych, czy książek wołała o pomstę do nieba. Infantylne, płytkie teksty przypominały wypisy dla panien z ubiegłego wieku, a nawet z XIX wieku, przygotowywane z myślą, by nie za bardzo frasować ich małe rozumki. Rzeczą kobiet nie było bowiem myślenie, a prowadzenie domu i rodzenie dzieci.
Oczywiście, jeśli jakaś publikacja nie podoba się, nie trzeba po nią sięgać. Problem z Reader's Digest nie był tak oczywisty. Pierwsze umowy, które zawierali z czytelnikami miały tyle kruczków prawnych, że nie łatwo było się pozbyć niechcianej prenumeraty. Moja ciocia - starszej daty, nie znająca jeszcze nachalnego marketingu,  z tym pisemkiem walczyła około dwóch lat, ale i tak nie uwolniła się od niego zupełnie. Byli bowiem w posiadaniu jej danych osobowych i przez kolejne dwa lata zasypywali ją kluczykami, kartami z kodami, obietnicami wygranych... Serdecznie znienawidziliśmy w rodzinie to wydawnictwo. Obcesowe, nie znające umiaru w reklamie i prezentujące bardzo niski poziom swojego pisemka.
Wiele lat później dostałam w prezencie książkę kucharską wydaną przez R'sD, która trafiła na długie miesiące na półkę. Nie zajrzałam do niej w przekonaniu, że reprezentuje wszystko to, co najgorsze, a co kojarzyłam z owym wydawnictwem.
Któregoś razu szukałam przepisu na okrę. I jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam wspaniałą, pełną informacji żywieniowych i świetnych przepisów książkę "Potęga warzyw". Wydana była w 2005 roku i od tego czasu nie pojawiło się chyba jej wznowienie, a szkoda.
Dość dydaktyczną książkę otwiera wstęp o warzywach, o rolnictwie ekologicznym (także polskim), jest o żywności modyfikowanej genetycznie - informacyjnie, bez wartościowania. Są też praktyczne rady: jak przygotowywać warzywa, by stracić jak najmniej odżywczych składników i witamin, jak je kupować, jak myć. Znajdziemy tu rozdział o tym, co warzywa dostarczają organizmowi - można zagłębić się w tabelę z witaminami i pierwiastkami, albo w tabelę gdzie zestawiono warzywa i pasujące do nich przyprawy.
W końcu docieramy do przepisów. Podzielono je na dania śniadaniowe, koktajle i przekąski, zupy, dania główne z mięs, drobiu, owoców morza i makaronu. Są też przepisy na dania wegetariańskie, na warzywne dodatki (różnego rodzaju sałatki, dipy, przeciery) i pieczywo z warzywami oraz desery.

To nie wszystko - na końcu książki każde warzywo z pięknym zdjęciem ma swoje CV - zebrano tu wiadomości historyczne, informacje o uprawie, o wartościach odżywczych, a także małe synopsis - co z danego warzywa można przygotować i jak.
A na zamknięcie tomu informator, jak mrozić warzywa.

Polubiłam tę książkę, choć wiele tu amerykańskich sposobów na gotowanie np. ciasta nigdy nie są robione na kruchych czy innych spodach, a zawsze na mieszance pokruszonych herbatników z masłem. Nie kręcę nosem, a eksperymentuję, próbuję... To, co mi się spodoba, staram się wprowadzić do mojej kuchni na stałe, w miarę możliwości. Z pewnością znajdzie się w niej gulasz dyniowo-fasolowy z kurczakiem. Przepis pochodzi właśnie z tej książki, którą z przekonaniem polecam i przestrzegam (przede wszystkim siebie) przed uogólnianiem.

Komentarze

Prześlij komentarz